Przemyślenia (po)referendalne..

Hucpa zakończona. Demokratyczny skok lewacko-prawacki po władzę w Warszawie zakończył się fiaskiem. Wystawione piersi do przyjęcia orderów za nie za swoje zasługi musiały się wyprostować. Nożyce przygotowane do przecinania wstęg przy otwarciu zakańczanych inwestycji zostały schowane do szuflady.

Warszawa pozostała ze starą Panią Prezydent, a Pani Prezydent wzbogaciła swój życiorys polityczny o nowe doświadczenie i nowe wskazówki jak postępować z mieszkańcami. Jedyną osobą, która jest zwycięzcą w całej referendalne awanturze jest właśnie ona. 

Hanna Gronkiewicz Waltz. 

I na nic się zda gadanie, że wygrała tylko dlatego, że Warszawiacy nie poszli głosować. Gdyby poszli też by wygrała bo oddaliby na nią swoje głosy. Gdyby jej nie chcieli na stanowisku włodarza, załatwili by ją swoją obecnością przy urnach. 

I tego nikt nie odczaruje.

Referendum w Warszawie po raz kolejny pokazało nędzę naszej klasy politycznej. Opozycja na co dzień wyzywająca się od najgorszych, obrzucająca się najbardziej obrzydliwymi oskarżeniami, z podniecenia za stołkiem poszła ramię w ramię organizować zwalenie ze stołka kogoś innego. Naprawdę trudno oceniać poziom i godność PiS idącego razem z Palikotem. Nawet największa idea nie znajdzie wytłumaczenia, jak można cokolwiek organizować razem z grupą ludzi, która nie raz potrafiła upodlić i PiS i czynić podłe aluzje pod adresem rodziny Kaczyńskich.

Tego się nie da obronić i nie dziwię się, że PiS jest pośmiewiskiem lewactwa.

Oczywiście można te same słowa skierować pod adresem partii Palikota, ale partia ta nie raz pokazała dla odmiany, że godność rozumie inaczej, podobnie jak i kulturę oraz przyzwoitość.

Wieczór wyborczy, który miałam przyjemność oglądać udowodnił, że ta przypadkowa masa chcąca przejąć władzę w Warszawie tylko po ogłoszeniu “sondażowej” przegranej- potrafi skoczyć sobie do oczu. Rozenek obarczył winą za przegraną -PiS. PiS-media (słusznie) i Tuska (znowu), Guział odtrąbił zwycięstwo (czyje?), a Kalisz już wyciągnął łapę po profity w zamian za wyimaginowaną nieobecność lewactwa na referendum, mimo tego, że prezenter powiedział ile procent głosujących na lewactwo zameldowało się by odwołać Hannę Gronkiewicz Waltz.

Nasza opozycja jest jak panna lekkich obyczajów. Pójdzie z każdym byle tylko udało się dobrze zarobić albo “przyrzepić” do źródełka z pieniędzmi. 

Ale się nie udało. I powiem Wam szczerze, jedyne kto powinien czuć się oszukanym po referendalne hucpie, to partia Kaczyńskiego. I powinna dziękować PO za tą przegraną bo gdyby udało się odwołać prezydenta stolicy, PiS i tak dostałby z kopa od lewactwa. Bo Guział powiedział wczoraj jasno: “PiS nie jest żadną alternatywą dla Warszawy”.

Nie popisała się też partia rządząca. Chwilami odnosiłam wrażenie, że robi wszystko by pogrążyć Hannę Gronkiewicz Waltz. Namawianie do niepójścia na referendum i to jeszcze przez premiera, to tak potworne nadużycie, że nie da się tego obronić. Nie wiem kto doradza Platformie Obywatelskiej, ale jest to na pewno ktoś, kto pilnuje by traciła swój elektorat. I robi to konsekwentnie i skutecznie.

Nie mam wątpliwości, że następne wybory PO wygra, ale tak małą ilością głosów, że będzie skazana na koalicję nie dość, że z czerwonym PSL ,to jeszcze z czerwonym SLD. I wtedy dostanie nie dość, że kopa od lewactwa, to jeszcze pozostanie w zwycięskiej koalicji jako marionetka drżąca o stołek. Bo to, że lewa część PO pilnuje tylko stołka nie ulega żadnej wątpliwości. Nie ulega też wątpliwości, że ta lewa strona rządzi partią, co udowodniło po raz kolejny także wczorajsze niedopuszczenie Nitrasa do głosu.

Więc mamy na dzisiejszy dzień miasto, które przetrwało burzę i ma energiczna władzę oraz Państwo Polskie, które ma zepsutą do cna klasę polityczną- wraz z jej władzą w każdym zakątku Polski.

I co teraz?

Mamy też media. Media, które szczują nie dość, że na polityków wybranej partii, to jeszcze szczują na Kościół. Tak jakby wracała stalinowska komuna, która miała za cel zniszczyć wszystkie obszary wsparcia duchowego Polaków. 

Mamy media, które już nawet nie fatygują się by podawać rzetelne newsy - tylko wymyślają newsy stawiając na końcu zdania znak zapytania. Mamy media, które manipulują informacjami, piszą/blogują w zagranicznych gazetach by potem cytować to co same napisały, powołując się na międzynarodowe agencje. 

Tak jakby komuna mściła się na Polakach za to, że dają radę, za to, że świat powoli należy do nich, za to, że zmienia się stereotyp Polaka za granicą. I czy to się podoba lewackim mediom czy nie- obrazek Polaka, to nie brudas używający szczoteczkę do zębów raz na tydzień, to nie homofob, to nie rasista ani katolik pożerający własne dzieci.

Mimo tego, że tak o nas piszą anglojęzyczni Polacy z Polski, piszący na zagranicznej blogosferze. Mimo, że tak o nas mówią posłowie zabiegający o szacunek zagranicznych gejów. Mimo tego, że z polskich gazet wrzeszczą nagłówki “zakompleksieni Polacy”, “zaściankowi Polacy”, “Polacy o średniowiecznej mentalności”..

I co teraz?

Nie mamy budzącej szacunek klasy politycznej, nie mamy wiarygodnych mediów. Nie mamy już nic co daje podstawy sprawnego funkcjonowania państwa. Mamy tylko ludzi zatrudnionych “w polityce” lub “w mediach” - ludzi na usługach lobbystów, grup interesów czy może mafii..

I co teraz z tą wiedzą zrobimy? 



.


Legalizacja mafii nie da nic..

Od razu piszę, że dzisiaj będę złośliwa. To mi się wprawdzie rzadko kiedy zdarza, ale nie sposób powstrzymać się przed złośliwościami, gdy czyta się komentarze ludzi rzekomo oświeconych, wykształconych, otrzaskanych ze światem, którzy uświadamiają mnie, prostego człowieka, o moim średniowiecznym podejściu do życia i moim braku wykształcenia.

Do dzisiejszego arta sprowokowała mnie wiadomość, że zlikwidowano kolejne coś (papierosy), co jest legalne i można kupić w sklepie na rogu, ale mimo to jest produkowane nielegalnie dla nie wiadomo kogo.

Przypomniał mi się ostatni wysyp ekspertów różnej maści, spuszczonych ze łańcucha po raz kolejny, by przekonywać całą Polskę, że gdy tylko zalegalizujemy marihuanę to nasza ojczyzna uwolniona zostanie od patologii nałogów.

Nie będę zagłębiać się w ostatnie wypowiedzi znanego filozofa, bardziej znanego z tego, że jego pies zamawiał przez internet trawę niż z filozoficznych prac, który ostatni tydzień przeleciał i stacje telewizyjne i gazety by uświadomić nas, że Tusk palił bo miał długie włosy w latach 70tych, a jak wiemy długie włosy u faceta są jak tatuaż na łapie..

O czymś świadczą.

To nic, że w latach 70tych wszyscy młodzi mieli długie włosy, podobnie jak w 80tych, wzorem niejakiego Savage, wszyscy nosili mokrą trwałą - niezależnie od tego co nosili w dolnej części ciała. 

Ale stereotypy są przecież dalekie oświeconym i zapchanym tolerancją głowom. Stereotypy dalekie są od profesorów i filozofów więc trzymajmy się ich wersji, że każdy facet z długimi włosami to ćpun, a każdy facet z mokrą trwałą to.. ;)

Wróćmy do tematu. 

Doświadczenia krajów, które zalegalizowały trawę pokazują, że spożycie narkotyków nie spadło mimo cudownych statystyk dotyczących marychy. Oświeceni już nie podają za przykład Czechów bo tam, to się po legalizacji zaczęło dziać. Teraz porównują z Portugalią. Tam też podobno spadło spożycie trawy - co pewnie jest prawdą, ale nikt nie mówi ile wzrosło spożycie mocniejszego dziadostwa. Jak wzrosło - widać na ulicach i mówię to jako osoba, która dwa tygodnie spędziła w tym kraju, jeżdżąc od miasta do miasta. 

W USA legalizacja spowodowała tylko tyle, że do farmerów, którzy chcieli zarobić na legalnej uprawie trawy, zapukała mafia i jasno dała do zrozumienia, że ten rodzaj działalności gospodarczej jest prowadzony nie na zasadzie liberalizmu, ale wyłączności. A jak ktoś chce hodować po swojemu to albo uznaje te zasady, albo rezygnuje, a jakby mu się chciało na demokrację powoływać, to jelita naokoło drzewa.

W Polsce miałoby być oczywiście zupełnie inaczej. Polska ma taką policję, że mucha nie podskoczy, a służby kontrolne szczególnie wyczulone są na przekręty WIELKICH firm.

Więc u nas byłoby tak.

Ci, którzy teraz pędzą trawę, zalegalizowali by swoje lewe wytwórnie i produkowali dla legalnych hurtowni, sklepów czy aptek. Byłoby cudownie, wzorzyście dla całego świata. Statystyki pokazałyby ile budżet zyskuje (wprawdzie goowno, ale to nic) i jak nagle spada ilość palących.

Cokolwiek. 

Trawę, papierosy, palących trawę w ogrodzie, palących cholewki..

Ale w świecie jest symetria i jeszcze nikomu nie udało się stworzyć sytuacji utopijnej. Więc na drugim końcu tego szczęścia i beznałogia polskiego, byłoby mroczne i piekielne życie.

Bo czemu ma służyć legalizacja trawy?

Temu, by kręcił się biznes legalny a przede wszystkim nielegalny. Ten legalny byłby tylko przykrywką do jeszcze większego nielegalnego. Widzicie oczami wyobraźni kontrole podatkowe czy inne instytucje chętne do informowania mafii o konsekwencjach nieprzestrzegania prawa?

Widzicie te domiary, które nakłada fiskus za znalezienie nadwyżki trawy w magazynie?

Nie?

Ja też nie. 

Bo w tym mafijnym świecie zasady są bardzo proste: albo uznajecie nasze zasady i rezygnujecie z kontroli albo, jakby się wam chciało na demokrację powoływać, to jelita naokoło drzewa..

Bo tam gdzie trzeba płacić podatki zawsze będzie istniał czarny rynek.

Więc drodzy czytelnicy, zapytajcie lepiej dlaczego pewne środowiska w Polsce, stają na głowie by taki scenariusz się zrealizował. 




.
.

.