Głośny "bek" i nic poza tym


Jeżeli nic się nie dzieje to trzeba sprowokować do dziania się.  Ponieważ od czasów tego zamachu, którego nie było tematem numer jeden stała się nienawiść do mniejszości - każdy mądry, który chce zaistnieć w mediach urządza akcję w obronie. Ostatnio w obronie pijanych, którzy dali sobie po pyskach przed knajpą – nazywając to atakiem na mniejszości seksualne lub atakiem na pół-Araba, który wygląda jak Żyd.

A przecież nim nie jest.

Dlatego nie zdziwiłam się gdy zrobiła się awantura o bilety. Chodzi o to, że w ramach uczenia społeczeństwa tolerancji, na biletach wstępu do autobusu pojawiły się rysunki z Murzynem, Romem albo gejem w towarzystwie kibica klubu piłkarskiego.

Zrobił się dym.

To oczywiste.

Kibice odpowiedzieli natychmiast wychodząc na ulicę.

To oczywiste.

W mediach pojawił się list protestacyjny, który podpisały światłe osoby, a wśród nich także te, kojarzone z lewicą najświatlejszą ze światłych. W obronie tego Żyda, Murzyna i geja, którego na bilecie namalowano.

Czyli wielkie beknięcie i nic poza tym.

Co by było gdyby w ramach tolerancji dla innych wyznań na biletach do kina pojawił się krzyż – symbol uniwersalny? A może oko boże – znane ze średniowiecznych obrazów? A może zrzut z ikony?

A może katolik, muslim i ateista spleceni w miłosnym uścisku?

Byłby dym.

To oczywiste.

Antyklerykałowie odpowiedzieliby natychmiast wychodząc na ulicę.

To oczywiste.

W mediach pojawiłby się list protestacyjny. Podpisałyby go te same osoby, a wśród nich także te, kojarzone z lewicą najświatlejszą ze światłych. W obronie świeckości państwa i tlenu dla antyklerykałów.

Czyli wielkie beknięcie i nic poza tym.

I tak to traktujmy. 






.
.

.