In vitro i "inne europejskie narody"


Magdalena Środa zapytała dzisiaj „Czym jest wrażliwość estetyczna” i „Czy Polacy posiadają jakiś szczególny rodzaj wrażliwości, inny niż europejskie narody, które refundują zapłodnienie in vitro?”.

Pytanie świetne, ale być może nie stawiane przez etyka, który powinien takie rzeczy wiedzieć, a nawet mieć wżarte w serce odpowiedzi. Ponieważ jednak sprawa in vitro wróciła i to w kontekście „innych europejskich narodów" więc postanowiłam zabrać głos mimo tego, że etykiem nie jestem.

„Inne europejskie narody” refundują in vitro w pewnym procencie. Jedne 25%, inne 75%, jeszcze inne 100% a jeszcze jeszcze inne wcale. Kto i ile odsyłam do statystyk ponieważ to długa lektura, ale dostępna dla każdego.

In vitro „w innych europejskich narodach” nie jest kwestią ideologii niszowych partii tylko formą zabiegu medycznego, do którego ze względu na skutki i uciążliwości niewiele kobiet się pali. Jak wiemy szansa na urodzenie żywego dzieciaka nawet nie mieści się w 50% a statystyki są bezlitosne jeżeli chodzi o efektywność zapłodnienia metodą in vitro. Dochodzą do tego skutki uboczne. Najbardziej uciążliwe dla kobiety i jej planów na przyszłość to ciąże bliźniacze czy mnogie. Kobiety decydując się na in vitro decydują się na dziecko a nie dzieci.

Kobiety w „innych europejskich narodach” są bardzo praktyczne i bardzo nowoczesne co pewnie zachwyciłoby Magdalenę Środę. Robią kariery, mają swoje plany niekoniecznie zamknięte w pampersach, ale przede wszystkim chcą szybko po porodzie wrócić o aktywnego życia. I o ile ciąża naturalna daje takie gwarancje to już zabieg z wykorzystaniem in vitro gwarantuje wielką niewiadomą i do tego z małym prawdopodobieństwem sukcesu.

Dlatego wcale się do niego nie palą. Wolą adoptować dziecko albo z niego zrezygnować i zaopatrzyć się w kilka rasowych kotów.

A u nas?

Polityczka-etyczka wmawia kobietom, że chcą mieć dzieciaka nawet jeżeli wiąże się to z ogromnym ryzykiem i bólem. Także to, że na drodze do tego szczęścia stoi katolicki kościół.

I tym się właśnie różnimy od „innych europejskich narodów”.

Tam nikt nie miesza do tego kościoła mimo tego, że kościoły są a ludzie oddają dzieciaki do katolickich przedszkoli i szkół (świecka Francja)

U nas można rozegrać na in vitro jakąś ideologiczną wojenkę i można zaskarbić sobie grono bezdzietnych par, które nawet nie wiedzą o tym, że czeka ich droga przez mękę a słuchając polityków lewicy wierzą, że pstryk.. i już za 9 miesięcy będzie śliczne bobo.

A nie będzie.
_______

I na koniec jedna uwaga: Gowin ma prawo słyszeć płacz zarodków podobnie jak Szczuka widzieć w piłce nożnej akt seksualny. Prawo demokracji i.. kwestia wyobraźni ;)


Dyskusja --->> TokFm  Salon24







.
.

.