Wesołych Świąt z całunem w tle :)


Ponieważ nadeszły Święta Bożego Narodzenia wielu z nas zastanowi się pewnie po raz kolejny nad ich sensem, sposobem przeżywania czy też ich historią. Boje toczone przez wszelkiej maści oponentów i zwolenników tego święta sprowadzają się do awantur czy świętujemy chrześcijański obrządek czy może staropogański zwyczaj. I spory pozostawię tym, którzy chcą kłócić cię o słowiańskość choinki albo o narzucone święto oparte na kradzieży dawnych obrządków :)

Media podały wiadomość, że relikwie chrześcijańskie, wokół którego historycy toczą spory na temat jego autentyczności – mogą okazać się prawdziwe i faktycznie być szatą pogrzebową człowieka, którego narodziny obchodzimy właśnie w tych dniach.

Całun Turyński (gdyż o nim mowa) ma swoją udokumentowana historię od 800 lat. Płótno przywieźli do Europy Templariusze. Było to ich trofeum z wypraw krzyżowych co zwiększyło jeszcze bardziej otoczkę tajemnicy wokół niego. I niewątpliwą tajemnicą pozostanie, dlaczego przez kilkaset lat był przenoszony z miejsca na miejsce i chroniony jak skarb przed niesprzyjającymi czasami.

Kościół stał się właścicielem całunu niewiele ponad dwadzieścia lat temu i jakkolwiek ani Jan Paweł II ani obecny papież Benedykt jasno nie wyrazili pewności co do pochodzenia relikwii, to jednak został on nazwany relikwią namalowaną ludzką krwią… Media watykańskie podsumowały ostatnie doniesienia naukowców o całunie jako wyzwanie dla inteligencji i dodały, że całun pozostanie dla nauki obiektem niemożliwym jakkolwiek niemożliwym także do podrobienia.

Z jednej strony sceptycyzm, a z drugiej pewność :)

Co odkryli naukowcy?

Badając płótno rentgenem i ultrafioletem przez ponad sto godzin doszli do wniosku, że ślady na całunie nie były efektem farb ani artystycznej inspiracji, choć trudno wyjaśnić im jak ślady powstały. Wyniki badań sugerują, że biorąc pod uwagę wszystkie parametry płótna, to jest ono dziełem przebłysków promieniowania ultrafioletowego, a to oznacza, że wizerunek mężczyzny na całunie powstał na skutek jakiejś formy elektromagnetycznej…

Czyżby faktycznie zmartwychwstanie albo inna forma wyniesienia?

Naukowcy dostarczą nam nie jedną jeszcze sensację na temat całunu. Nowe narzędzia badawcze i nowe technologie z pewnością wcześniej czy później przyniosą nam odpowiedzi na pytania o tajemnicę tamtych czasów.

Na dzień dzisiejszy pozostajemy ze znakiem zapytania i z wiarą, że przyjście i obecność Jezusa w tamtych czasach ma swój dobroczynny wpływ na nas dzisiaj. Na nasze zachowanie, postrzeganie życia czy na nasze relacje z innymi.

Zastanówmy się nad tym gdy siądziemy przy wigilijnym stole. Nieważne czy przy choince chrześcijańskiej, słowiańskiej czy pogańskiej. Gdyż nie ma znaczenia, kto przy niej kiedyś świętował, ale co wnosi ona do naszego życia i w jaki rodzaj zadumy wprowadza :)



Wesołych Świąt!











.

.